Początkowo wpis ten miał traktować o tzw. "emeryturze obywatelskiej", której głównym założeniem było/jest, że nie ważne ile składek do ZUSu przelałeś (a nawet nie ważne czy w ogóle jakieś składki odprowadziłeś!) bo i tak państwo da Ci gwarantowaną sumę. Oczywiście wysokość tej sumy waha się pomiędzy pomysłodawcami tego konceptu, ale zwykle zamyka się w granicach 1000 - 2000 zł...
Taki był pierwotny temat wpisu, ale potem zrobiło się głośno o pomyśle rodem z PRL. Pomyśle, który wyśmiewa nawet absurd pensji minimalnej, wygina ją i wyrzuca w czeluści wszechświata. Pomysłem tym jest (fanfary) dochód minimalny. Pomysłodawcom na współczesnym polskim gruncie politycznym tego konceptu jest nie kto inny a sam Ryszard Kalisz. Pan Kalisz proponuje by bezwarunkowy dochód gwarantowany otrzymywaliby wszyscy obywatele i rezydenci danego kraju
, czyli każdy obywatel dostawałby od "rządu" 1000zł... Oczywiście p. Kalisz chce pchnąć ów propozycję na grunt Europejski, tak więc w każdym kraju dawano by mieszkańcom pewną sumę pieniędzy. Od siebie zadam tylko dwa pytania:
- Czy będąc polskim obywatelem mieszkającym w UK dostawałbym pieniądze zarówno z UK jak i z Polski?
- Jaki sens byłby pozostawania w kraju z mniejszym "minimalnym dochodem"? Wszak każdy normalny człowiek uciekłby do kraju z większym dochodem (
minimalny dochód gwarantowany byłby różny w poszczególnych krajach
)
Ale nie wyśmiewajmy tego konceptu tak od razu, bo wbrew pozorom jest on sensowny i w pewnym momencie może okazać się, że będzie to jedyny ratunek dla zaawansowanych cywilizacji, w których większość pracy została zautomatyzowana. Może to brzmieć jak jakieś sci-fi, ale nawet Kalisz zauważa, że wprowadzenie takiego dochodu wraz z uproszczeniem (czyli ograniczeniem) biurokracji socjalnej umożliwiłoby zwolnienie 200 tys. (z 600 tys.) urzędników.
Oderwijmy się jednak na chwilę od dochodów minimalnych i zaglądnijmy w największe z kłamstw - czyli statystykę :)
Po pierwsze zajrzyjmy do dokumentu przygotowanego przez Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową i Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej pod tytułem "Projekcja wydatków socjalnych w latach 2004-2020"
. Bez zbędnego zgłębiania się przedstawię tutaj tylko dane ze strony 109 i 110 dla lat: 2010 i 2020 (kwoty w mld PLN):
Całość wydatków socjalnych: 255.1 (2010) / 498.0 (2020)
w tym emerytury, renty, pomoc społeczna, świadczenia rodzinne i zasiłki krótkookresowe: 167.8 / 319.8
Wydatki na bezrobocie: 11.6 / 21.1
Opieka zdrowotna: 60.1 / 126.4
Koszty administracyjne: 8.7 / 17.0
Inne wydatki: 6.9 / 13.8
Jak widać koszty na przestrzeni 10 lat rosną i to rosną bardzo. To co jest jednak ważne 179.4 i 340.9 mld PLN, które wydane mają być na emerytury, pomoc socjalną i "wydatki na bezrobocie". To są pieniądze, które można od razu przeznaczyć na "dochód minimalny" (bo zakładam, że wprowadzenie czegoś takiego oznacza koniec "państwowych emerytur" oraz przymusowe wcielenie wszystkich obecnych emerytów do tego nowego systemu). Do tego można założyć, że większość z kosztów administracyjnych również zostanie zaoszczędzona, bo wszak zniknie konieczność zarządzania informacją o tym kto ile i kiedy odprowadził na ZUS. Pozostaną jedynie archiwa i spis tego kto kiedy wziął swój dochód minimalny. Jednak dla celów tutejszej "symulacji" pozostaniemy przy kwotach 179.4 i 340.9 mld, które to możemy uznać za pewnik.
Znając koszty socjalu udajmy się na strony GUSu po "Podstawowe informacje o rozwoju demograficznym Polski do 2012 roku"
, z których to wyczytamy, że w 2010 roku (strona 20) Polskę zamieszkiwało 38200 tys. ludzi, z czego 5768.2 tys. w wieku 0-14 lat, 27236.6 tys. w wieku 15-64 lat i 5195.2 tys. w wieku 65+ lat.
Licząc wprost emerytalno-rentowo-zasiłkowy socjal (179.4 mld PLN) po podzieleniu na każdego mieszkańca daje zawrotną sumę 4696.34 PLN (słownie: cztery tysiące sześćset dziewięćdziesiąt sześć złotych, trzydzieści cztery grosze) na rok. Jeśli uwzględnimy w tym tylko osoby mające 15 la i więcej (32431.8 tys.) to otrzymamy kwotę 5531.61 PLN. Co gorsza nawet jeśli weźmiemy całą sumę wydatków socjalnych (255.1 mld) to na jednego mieszkańca przypadnie jedynie 6678.01 PLN na rok, czyli nasz dochód minimalny to 556.50 na miesiąc. Skąd wziąć te brakujące 500 PLN na mieszkańca? Oczywiście z nowych, większych podatków (co i p. Kalisz przyznaje:
podwyższenie podatków to będzie cena, którą wyższa i średnia klasa będzie płaciła za bezpieczne społeczeństwo
).
Ale, ale! To wszak były dane na rok 2010. GUS również oferuje nam prognozę aż do roku 2035!
[1]. Prognoza ta pokazuje przede wszystkim, że w 2010 "miało być" w Polsce tylko 38081740 ludzi (ok 120 tys. mniej niż było... och emigracja nie dopisała :) ). Ale przejdźmy do roku 2020:
Cała populacja: 37829889
0-14: 5899306
15-64: 24976993
65+: 6953590
Co przy 340.9 mld PLN wydatków na emerytury itd. daje nam 9011.39 PLN na osobę lub 10676.28 PLN na osoby w wieku 15+. Jak widać wizja 1000 PLN na osobę nie jest taka odrealniona, bo statystycznie i tak prawie tyle będziemy przeznaczać. A gdyby tak całość wydatków socjalnych (498.0 mld PLN) podzielić na każdego mieszkańca to otrzymamy aż 13164.19 PLN na rok! Czyli więcej niż dochód minimalny...
Jakie zatem wnioski z tego statystycznego bloku? Ano takie, że obecnie rocznie na każdego mieszkańca nadwiślańskiego kraju przypada ponad 6600 PLN (i ta kwota rośnie z każdym rokiem), które trafiają w system (w tym opieka zdrowotna!). Jest to kwota, która jeszcze nie pozwala na myślenie o dochodzie minimalnym na poziomie 1000zł (ale po roku 2020 wg prognoz już będzie to realne!), ale już umożliwia wzięcie takiego scenariusza pod rozwagę podczas myślenia o powszechnej reformie ZUS/KRUS i całości opieki socjalnej w tym kraju.
No comments
Write new comment